Już nieraz ktoś pytał mnie o to, jak radzę sobie z praniem i plamami na ubraniach córki. Przecież ona musi mieć tyle rzeczy, że ja na pewno jestem już ekspertem w tej dziedzinie. Moja odpowiedź może być lekkim rozczarowaniem… Przede wszystkim ubrań nie mamy tak wiele, jak może się wydawać. Staramy się dobierać je rozsądnie, bo w przeciwnym razie byśmy pod nimi zginęli ;) Poza tym sporo ubrań oddaję, a resztę sprzedaję.
Z plamami też dużego problemu nie mamy. Ubraniami “po domu” aż tak bardzo się nie przejmuję, a gdy gdzieś wychodzimy staram się uważać na to co i jak jemy :)
Jest jednak jedno miejsce i jedna sytuacja, kiedy plamy przytrafiają się zawsze i nie mogę nic na to poradzić… Otóż w przedszkolu, przy każdej okazji gdy trzeba być “na galowo”, córka wraca z nową pamiątką. Żeby poziom trudności podnieść, zawsze gdy dzieci ubrane są w ładne sukienki i białe koszule, w przedszkolu jest barszcz czerwony!
Nie wiem jak jest w innych przedszkolach, ale jeśli podobnie, to z pewnością zainteresuje Was przeprowadzony przez nas test nowego odplamiacza Vanish Gold ;)
Test? Raczej wyzwanie! Odplamiacz ma być tak skuteczny, że już w 30 sekund usuwa plamy z tkanin białych i kolorowych. Jak to najlepiej sprawdzić? Oczywiście na pięknych, czerwonych, buraczanych plamach :)
No i jak? Dla mnie 5/5 ;) Plam nie ma, a wszystko trwało 30 sekund!
! KONKURS !
Chcesz sama przetestować odplamiacz? Nie ma problemu! Do wygrania mam 10 zestawów: Vasnish Gold + śliczny fartuszek ze zdjęcia :) Odpowiedz tylko w komentarzu na pytanie:
W jakich okolicznościach powstała największa/najgorsza plama, z jaką mieliście okazję się zmierzyć?
Na zgłoszenia czekamy do niedzieli (23:59 01.03.2015), a wyniki ogłosimy najpóźniej 04.03.2015, w tym samym wpisie.
PS Aby zwiększyć swoje szanse na wygraną, możecie wziąć też udział w konkursie na blogu Ladygugu.pl :)
!! WYNIKI KONKURSU !!
Przede wszystkim dziękujemy Wam bardzo za wszystkie komentarze :) Poniżej znajdziecie te zwycięskie! Serdecznie gratulujemy ;) Zwycięzców prosimy o kontakt mailowy i podawanie adresów do wysyłki.
1- Magdalena
Ja musiałam się zmierzyć z plamą po czerwonym winie i sosie pomidorowym. Wyobraź sobie, wymarzona randka- kwiaty, kino i romantyczna kolacja. Oczywiście nie odbyło się bez wpadek, kiedy ubrudziłam koszule sosem pomidorowym próbowałam ratować sytuację i wzniosłam toast a wtedy kieliszek wina wylądował na mnie! Koszmar, nie dość, że moja biała koszula zamieniła się w czerwoną to i ja spaliłam buraka ze wstydu. Niestety plamy nie udało mi się usunąć. A cóż jestem wielką gapą i nie ukrywam, że przydał by mi się taki zestaw ” małego czyściocha”. :D
2- Karolina
Z tym przedszkolem to masz rację u nas zawsze wraca wyplamiona jak nie barszcz to farbki to pisaki ach.
Oj z trzylatką i niemowlakiem w domu to mam niezły plamowy zawrót głowy
3- DWA+TRZY
ps. Filmik pierwsza klasa (pokonaliście Bakusiowo) :)
Pozdrawiam Mama Trojaczek
4- Paula
Chyba każda kobiet wie co to znaczy plama z fluidu, pudru czy czerwonej szminki na ubraniach. I to na wszystkim! Bluzki, swetry,
a nawet kurtki ! Właśnie z taką groźną plamą musiałam się zmierzyć, a było to tuż przed …weselem ! Robiłam mojej siostrze makjaż, tuż przed wyjściem więc nie miałyśmy zbyt dużo czasu. Chcący nałożyc fluid , nacisnęłąm zbyt mocno i wylądował prosto na dekolcie sukienki siostry, białej sukience ! Wielka panika i przerażenie w oczach . Co zrobić gdy nie ma rezerwowej sukienki? Ja miałam pod ręka broszkę, która na szczęście pasowała do kreacji.
5- Agnes
Zdarza mi się dać plamę w domu i w pracy. A z plamami codziennymi radzę sobie jak mogę. Plam jest co nie miara, bo:
– mam rozkoszne niemowlę na diecie „marchewkowo – jagodowej”;
– mój mąż to mechanik samochodowy, z zamiłowania i z zawodu – po kilku godz. w warsztacie do czystych nie należy… ;
– mój tata to rolnik, z zamiłowania i z zawodu – po kilku godz. na polu lub w oborze do czystych nie należy…;
– jestem dobrą żoną i córką, więc pomagam moim mężczyznom – po wymianie sondy lambda lub po wydojeniu krów rasy holsztyńsko – fryzyjskiej do czystych nie należę…
Tak więc, plamy były, są i będą w moim życiu.
A najciekawsza plama z jaką miałam do czynienia to plama na… mojej pięknej, śnieżnobiałej sukni ślubnej. Mój świeżo poślubiony Mąż wylał na mnie szklankę coca-coli… Wybaczyłam mu, rozwodu nie było. W sumie napój został wylany jak Marek zerwał się na sygnał „gorzko, gorzko”. To trochę go usprawiedliwia ;)
6- Zuzanna
Najgorsza plama powstała kiedy miałam jakieś 16 lat, szłam na szkolną uroczystość i potrzebowałam eleganckiej białej koszuli, akurat moja mama jest tak drobna że mogłam pożyczyć od niej coś „specjalnego”. Kiedy przyszło do podpisania się na liście obecności moje pióro przestało działać, wtedy bez zastanowienia mocno nim machnęłam (zawsze pomagało), niestety zachlapałam siebie jak i koleżankę. Mama była dość podenerwowana kiedy jedna z jej lepszych koszul wróciła pochlapana dość mocno atramentem. Szorowała bardzo długo w szarym mydle jak i różnych proszkach, przebarwienia zostały ;/
7- Ula
„O plama, plama co za pech!” – ale przy każdej kolejnej biorę głęboki wdech, bowiem narobiłam ich w życiu tak wiele, że się już tylko z tego śmieję. Niestety, jestem osobą, która ma przysłowiowe dwie lewe ręce i zazwyczaj tak jest, że jeżeli na czymś mi szczególnie zależy to akurat to poplamię. Jem zupę buraczkową – buch plama na bluzce, szybki makijaż przed pracą – buch podkład ląduje na koszuli, a gdy jest jego końcówka to zapewne też na ścianie obok, a już standardem stały się u mnie plamy od lakieru do paznokci. Ale do dnia dzisiejszego nie mogę wybaczyć sobie plamy życia….Jestem „fanką” (no dobra, maniaczką) kolorowych zakreślaczy i zaznaczania tekstu. Mam taką pracę, że muszę wertować dokumenty, później do nich wracać – więc rozwijam pasję zakreślania, bo przecież „wszystko jest istotne” i nic nie może mi umknąć. Któregoś wieczoru, siedziałam na niespełna rocznym narożniku, na który z mężem oszczędzaliśmy dość długo i wertowałam dokumenty. Zakreślałam tekst intensywnie, zmieniając kolory aż tu nagle spostrzegłam wielką intensywnie zieloną plamę, wżerającą się w głąb materiału. Widok cieknącego zakreślacza prześladuje mnie po dzień dzisiejszy. Mimo szybkiej i panicznej interwencji nie udało mi się zmyć plamy, ale narożnik zyskał za to ozdobę w postaci ślicznych poduszek zakrywających plamę…więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
8- Magdalena
Tłusty czwartek. Od rana na nogach, biegiem do pracy, później na zakupy, a tam Pani kusiła pączkami z czekoladą, oj kusiła. Kiszki grały marsza niemal tak głośno jak sklepowa muzyka. Korki na ulicy były tak długie, że do domu dojechałabym po godzinie. A tu pączek idealnie wypieczony, posypany obficie wiórkami czekoladowymi. Pokusa była zbyt duża. Kupiłam. Rzuciłam się na niego, to był pierwszy kęs i nagle, zupełnie niespodziewanie całe czekoladowe nadzienie wylądowało na moim biało-czarnym płaszczu. Oczywiście pech chciał, że czekolada wkomponowała się w biały zamazaj i tym samym niebywale wręcz w oczy wszystkich kłuła. W przerażeniu chciałam nadzienie zniwelować, to ze stresu jeszcze ją mydłem rozmazałam. Kupiłam na szybko płyn do mycia naczyń, to jeszcze plama dodatkowo się zazieleniła. Kiedy dojechałam do domu, cała czerwona ze wstydu, a może ze wściekłości, szybko pobiegłam po Vanish. Plama zniknęła w całości, jednak niesmak po łasuchowaniu pozostał, stąd wniosek należy zachować ostrożność w kontakcie z takimi nadzianymi pączkami :)
9- Karolina
Najgorsza plama, z którą walczyłam to plama po wylanym lakierze do paznokci.
Wracałam z podróży, siedzę w pociągu, czytam książkę. Szukam czegoś w torebce i w wewnętrznej kieszeni czuję coś mokrego- wyjmuję dłoń- cała czerwona. No tak, lakier nieszczelnie zamknięty, wylała się prawie cała buteleczka. Po powrocie do domu było już za późno- lakier zasechł, posklejał materiałowe wnętrze mojej ukochanej, ulubionej, najpiękniejszej torebki, na którą oszczedzałam bardzo długo. Załamana potraktowałam torebkę zmywaczem, ale nie tylko to nic nie dało, ale rozwścieczyło bestię- plama się rozrosła. Szukałam wszędzie odpowiedzi co zrobić, próbowałam ~wszystkiego .
I tutaj idealnie wpasuje się cytat z Kilera:
No i co, udało się? Niestety, poległam. :(
Torebka wylądowała w koszu- od tej pory mocno zakręcam buteleczki
10- Kasia
Niewatpliwie najoporniejsza plama z jaka mialam watpliwa przyjemnosc zmierzyc sie powstala na wskutek takiej sytuacji:
,,Ukochana coreczka tatusia poczestowala tate żelkami. Tata,ktory uczulony jest na zelatyne niechcac robic dziecku przykrosci przyjal garsc zelkowych misiow. Hojnie obdarowany tata nie mogac ukryc ich w buzi ukryl w kieszeni.
Mama,ktora zaistnialej sytuacji nie dopatrzyla się gdyz byla nieobecna nieswiadomo sytuacji po omacku badala rzeczy nadajace sie do prania. Wrzuciwszy felerne jeansy i nieswiadomo wowczas, ze i garsc zelkowych misiow nastawila pranie, po czym rozwiesila na kaloryferach. Dalszym etapem bylo prasowanie. I tak wlasnie… żelkowe misie posklejaly cala kieszen a matka jeszcze przypieczetowala te katastrofe goracym zelazkiem. Dlugo nie moglam dojsc do tego co moj Maz mial w kieszeni. Obstawialam rozne rzeczy ale Żelkowe misie byly na ostatniej pozycji na jaka moglabym wpasc:) nawet Maż nie odrazu mogl odpowiedziec mi na to pytanie. Po kilku dnuach przypomnisl sobie,ze w pospiechu schowal tam żelki ktore corcia mu podarowala. Plama niebywala! Postanowilam namoczyc w wodzie spodnie z felerna plama na kieszeni i posypac vanishem po czym drugi raz uprac. Vanish jest z nami od zawsze. Pomogl niezawodnie. Od tamtej pory mama sprawdza dokladniej wszelkie kieszenie :-)
Materiał i konkurs przygotowane we współpracy z marką Vanish.
The post Ale plama! KONKURS appeared first on szafeczka.com.